Muzyka

31 grudnia 2012

Dotyk zła - Prolog




 Witam Was kochani, kochane! 
Sama jestem w szoku, że cokolwiek dodaję. 
Zaczęłam trochę czytać znowu i mnie nagle olśniło. Oczywiście nie wiem jak długo będę
w stanie to ciągnąć. Na razie mam siły, chęci i trochę pomysłu. Chyba wreszcie
zaczynam stawać na nogi. Cieszę się. Mam nadzieję, że Wy też :)
Cóż... chyba na razie tyle mam Wam do powiedzenia.
Nie będę tu publikowała często, żeby do reszty zebrać siły. 
Prolog krótki, ale myślę, że na start po tak długiej nicości i tak jest dobrze. 
Myślę, że Nowy Rok przyniesie nam wszystkim pozytywne zmiany! 
Plotę bez sensu dziś, więc czytajcie już lepiej....




            Już dawno nie czuł się tak fatalnie. Przecież często się upijał. Jedyne czego nie pamiętał to chwila, kiedy był całkowicie trzeźwy. Stężenie alkoholu w jego krwi nie było dziś tak duże, a mimo to czuł się jakby umierał. A może już umarł?
            Tępy ból głowy rozsadzał mu czaszkę. Pulsował mu w skroniach i czuł go aż w zatokach. Ktoś mu czegoś dosypał? Kto? W jakim celu? Kręciło mu się w głowie i miał wrażenie, że za chwilę upadnie. Co, jeśli zostanie tutaj? Ktoś go będzie szukał?
            Oparł się na moment o ścianę, bo czuł, że powoli traci równowagę. Odchylił ociężałą dla niego, głowę do tytułu i znowu syknął z bólu. Uderzył się. Zabolało. Oddychał głęboko. Cały czas się podpierając, ruszył naprzód. Nie do końca nawet kojarzył gdzie jest. Światła latarni wydawały mu się tak ostre, że przymykał oczy. Miał zamazany wzrok. W rzeczywistości żarówki nie były wcale takie ostre. Nikomu i tak by się tutaj nie przydały.
            Wiedział, że coś jest nie tak. Przystanął po przejściu kilku metrów. Odczuwał dziwny lęk, że ktoś lub coś jest w pobliżu, a po chwili usłyszał błagalny krzyk i kilka strzałów. Wydawało mu się? Stan otępienia wywołał omamy? A może ktoś jednak krzyczał? Kto? Kobieta? Mężczyzna?
            Opadł już z sił. Przywarł z powrotem do ściany. Zamknął oczy, nawet sobie nie zdając sprawy z tego, kiedy stracił kontakt z rzeczywistością.